Poprawna pisownia - rzecz bardzo ważna. Błędy ortograficzne zazwyczaj wypalają mi oczy, aczkolwiek wszystko - rzecz jasna - zależy też od kontekstu. Bo przecież zdarza się, że jest stosowana mocno alternatywna pisownia po to, by coś dodatkowo podkreślić, uwypuklić. Ale tak? Zwłaszcza w miejscach, gdzie poprawność powinna być wręcz nieskazitelna? To już zupełnie inna para kaloszy. Pewnie, w prywatnych rozmowach można nieco przymknąć oko na zgubione ogonki czy przecinki (zwłaszcza że znak interpunkcyjne są kapkę bardziej skomplikowane niż ortografia i przyznaję się, sama tu bezbłędna nie jestem), ale w miejscach, gdzie grono odbiorców jest znacznie szersze, toooo... no, wypadałoby choćby próbować trzymać poziom, a nie jechać klasycznym językiem madkowym, od którego krwawią oczy. A żeby to robić, trzeba znać zasady. Te zaś nie są wyryte w kamieniu i się zmieniają. Tak że od 2026 roku czeka nas parę zmian i już teraz należałoby je sobie zacząć przyswajać, żeby wraz z powieszeniem nowego kalendarza nagle nie okazało się, iż popełniamy błędy tam, gdzie wcześniej ich nie było. Poniżej możecie zapoznać się z komunikatem Rady Języka Polskiego, ewentualnie zerknąć do źródła.
2024-09-20
2024-09-17
Grace Hannah - Icebreaker
Niech was nie zmyli opis książki sugerujący, że nie jest to pozycja nieprzynależąca do szeroko pojętego gatunku fantasy. Bo w pewnym sensie jest i nawet wytłumaczę, dlaczego, choć nie na samym początku. W każdym razie - i tak stoi oczko wyżej niż jakże cudowna Princesa, mimo iż okładka dumnie krzyczy, że Icebreaker jest hitem tłuk-tłoka. A coś, co jest hitem tłuk-tłoków czy innych wattpadów w mojej hierarchii zdecydowanie stoi bardzo nisko, bo bynajmniej nie należy się spodziewać literatury wysokich lotów.
Z tym podejściem nie zawiodłam się i teraz - w zasadzie książeczka na jedno popołudnie, do przejrzenia i zapomnienia praktycznie natychmiast. Nic odkrywczego, nic pouczającego, głównie do westchnięcia, pokręcenia głową i ostatecznie umieszczenia w wychodku jako zapasowy papier toaletowy. Nie żartuję. Tak że na ten moment nie przewiduję kolejnego zetknięcia się z twórczością pani Grace (gdzie nazwisko, jak dowiadujemy się ze strony autorki, nie jest prawdziwe. Imię jest. Niemniej trochę mnie zastanawia, że informacji o pisarce w internetach jest jak na lekarstwo... ale dobra, mniejsza, oceniam twórczość, nie twórcę), no, chyba że jednak zostanę do tego sprowokowana...
Ale - do brzegu. I uwaga na nisko latające spojlery! Bo tych będzie dużo.
2024-09-09
Kristoff Jay - Cesarstwo potępionych
Niby koniec historii jest już znany - już z poprzedniego tomu wiemy, że Zakon Srebroświętych upadł, Graal został stracony, a Fabien Voss dokonał swojego żywota. Jednak jakie wydarzenia doprowadziły do tego wszystkiego? Przez co przebrnął Gabriel de Leon, zanim skończył jako więzień wampirów, zmuszony do opowiedzenia swej historii?
To jest zagadka, za którą moim zdaniem warto podążyć i tym samym zanurzyć się w świat wypełniony mrokiem, w którym rozbłysła iskra nadziei. Wszak ta umiera ostatnia, czyż nie?
Cesarstwo jest ścisłą kontynuacją poprzedniego tomu. Żadnych przeskoków czasowych - zaczynamy dokładnie tam, gdzie skończyliśmy, a jeśli komuś pamięć zaszwankowała, to na samym początku możemy zapoznać się ze skróconymi opisami poznanych postaci, a tym samym również i historią w mocno skompresowanej pigułce. Historią, która została umieszczona na kartach Wampirzego cesarstwa. Innymi słowy mówiąc - jak ktoś jest sklerotykiem, to taka ściągawka może mocno pomóc w zapaleniu odpowiednich żarówek.
Subskrybuj:
Posty (Atom)