2024-08-31

Yarros Rebecca - Fourth Wing. Czwarte Skrzydło


Tytuł oryginalny: Fourth Wing
Seria: Empireum (1)
Książka na LC
Nie do końca jestem pewna, czy to jest powód do chwały - czy też może wręcz przeciwnie - ale pojęcie romantasy do niedawna było mi całkiem obce. I pewnie takim by ostatecznie pozostało (częściowo, bo nastał w końcu moment, w którym usłyszałam o tym podgatunku fantastyki, ale jednocześnie było mi daleko do sięgnięcia po coś, co określano tym mianem), dopóki... cóż. Jeśli ktoś czytał poprzednie wpisy na tym blogu, to nie będzie zaskoczony, że ponownie odwołuję się do Fantastycznej Karczmy... tak, tak, to jest niekończące się źródełko, z którego biją kolejne tytuły lądujące na hałdzie zagłady. Hańby. Jak kto woli. Ale, do brzegu - zetknięcie się z Fourth Wing na tym gruncie nieszczególnie wzbudziło me zainteresowanie. Pośmiać się przy fragmentach - jak najbardziej. Ale brać się za całość? Nope.

   To podejście kazała mi jednak zweryfikować pewna rozmowa. Hm. Z jednej strony - nie, nie ma sensu, głupie to jak but. Z drugiej - dobrze napisana książka, choć bazująca na schematach. I masz, babo, placek. Dobry czy niedobry - oto jest pytanie. Mogłabym przemierzać przestworza internetów, by wydać ostateczny werdykt, ale... po co, skoro i tak nie zastąpi to "własnoocznego" przeczytania? Tak więc, korzystając z uroków urlopu, przeniosłam się do świata pełnego smoków...

2024-08-20

Świątek Marcelina - Princesa. Dzień, od którego wszystko się zaczęło


Tytuł oryginalny: -
Seria: Princesa (1)
Książka na LC
Istnieją takie książki, po które z całą pewnością nie sięgnęłabym sama z siebie (nawet jeśli ciągle by były omawiane na serwerze Fantastycznej Karczmy - buzi, ekipo), ale, ale... wspólny urlop z Kag in books rządzi się swoimi prawami. Pociągowe podróże również. Ba, powiem więcej, urlop sam w sobie rządzi się swoimi prawami! Więęęc... koniec końców, w me ręce wpadł ten koszmarek.

   Koszmarek, podczas którego czytania coraz mocniej nasuwało się pytanie GDZIE SĄ RODZICE? I gdzie rozum mieli decydenci wydawnictwa NieZwykłego, zgarniając i wypuszczając w świat to, to... coś. Zapewne nie mieli (co nie jest niespodzianką, patrząc na to, jak "wysokich" lotów literaturę wypuszczają). Skąd jednak wzmianka o rodzicach? Uwaga, usiądźcie sobie dobrze i może lepiej też odstawcie cokolwiek tam macie do picia czy jedzenia. Autorka Princesy, jak wyszperałam w internetach, jest z rocznika 2009. Zatem, w chwili obecnej, panna ma cudowne lat 15. Powtarzam: piętnaście lat. A książka była oznakowana jako "dla dorosłych". Była, bo ktoś się zreflektował i spadło to na +16, ale wciąż... Wisienka na torcie, dość oczywista zresztą, bo jakoś nie widzę, żeby w pół roku pozycja przeszła cały proces wydawniczy od A do Z (a już na pewno nie w momencie, kiedy mowa o debiutantce): na wattpadzie prolog jest datowany na maj 2023, czyli pisała już jako czternastolatka.

   Widzicie problem? Ałćtoreczce brakuje trochę do pełnoletniości, a tu pisze książkę +18! Inna sprawa, że osobiście i tak jestem dość sceptyczna wobec literackich dzieł pisanych przez tak młode osoby - bo w końcu to-to ledwo odrosło od ziemi, mało co widziało, jeszcze mniej przeważnie przeżyło. Co za tym idzie - co tak młoda osoba może mieć światu do przekazania? W tym przypadku komunikat chyba brzmiał: "masz za mało znaczników, kup więcej". Tak, książki zwykle są świętością i po nich się nie pisze. Ale to koło porządnej literatury nawet nie leżało i nadaje się tylko na papier toaletowy. Tak że nie miałyśmy litości i tym samym nie jest to pierwszy i ostatni raz, kiedy to ten koszmarek (nawet nie zaszczycę go nazwą książki, bo to obraza dla uczciwej literatury) pojawi się na łamach bloga mojego i Kag.

Węglarz Małgorzata, Węgorowski Mateusz - Jak usunąć wujka z podłogi? Zawód: sprzątanie po zgonach


Tytuł oryginalny: -
Seria: -
Książka na LC
Jak najlepiej zacząć urlop? Hm, jakoś tego nie łączę z lekturą o jakże wdzięcznym tytule... A tu proszę, wpadła w moje ręce (dzięki uprzejmości niezrównanej Kagi) i - prawie całkiem dosłownie - została pochłonięta w jeden wieczór. Czyli nie dość, że na początek urlopu, to i na dobranoc. Choć tyle, że koszmarów z tego nie było; nie powiem, treść Jak usunąć wujka z podłogi? bardzo przemawiała do wyobraźni. Przy okazji wywołując na mej facjacie miny pełne odrazy - podobno, bo przed lustrem to nie siedziałam, więc sami rozumiecie...

   Niestety wiedza o tym, jak tego nieszczęsnego wujka usunąć z podłogi nie jest czymś, co dostaliśmy, biorąc tę nieszczególnie długą książkę do rąk. Ale wujka cieknącego po ścianach - to już i owszem. Zmierzam do tego, że na dobrą sprawę nie pozyskamy tu wiedzy, co dokładnie należy zrobić (z pominięciem wezwania wyspecjalizowanej firmy; uwaga: zdecydowanie nie może to być zwykła firma sprzątająca, jakich wiele, bo nie będzie w stanie wyczyścić mieszkania tak, aby kolejnym lokatorom nic nie groziło), ale za to zaznajomimy się z tym, jak wygląda rozkład ludzkiego ciała i jakie są jego skutki. Tak, zdecydowanie nie jest to lektura dla wrażliwych. Ciasteczka lepiej odłożyć na bok, bo zapewne dość szybko postanowią wrócić, ewentualnie - w najlepszym przypadku - stracić smak.